Sobota, 9 września 2017
Na pizzę do Działdowa
Plan był w sumie prosty. Przejechać z Wawy do Działdowa, najeść się i opić, po czym wrócić pociągiem.
Ruszam po 8 i jadę. Jedzie się fajnie, przyjemny wiaterek w plecy. Sama jazda bez historii, jedynie w Mławie jakiś instruktor nauki jazdy pluł się, że olałem śmieszkę rowerową i jadę jezdnią. Coś tam gadał, że zadzwoni na policję, to mówię, że niech sobie dzwoni i jadę dalej, olałem gościa, bo nie miałem ochoty na jakieś zbędne dyskusje. Oburzonych odsyłam na śmieszkę rowerową w Mławie (z centrum w stronę dworca), to zrozumieją.
A po drodze mijam zaporę w Dębem i Zalew Zegrzyński...
Zalew de Zegrze © putin
...rynek w Ciechanowie...
Ciechanów, rynek © putin
...a w końcu wtaczam się do Działdowa i dojeżdżam do rynku.
Wjazd do Działdowa © putin
Działdowo © putin
A na rynkui zonk, bo dobra pizzeria, którą miałem kiedyś okazję zwiedzić, już nie istnieje, zamiast niej mieści się w tym miejscu prozaiczna Żabka. A na cholerę mi Żabka?
No to googlam w internetach, gdzie by tu coś zjeść, w końcu znajduję jakiś lokal na obrzeżach miasta wśród ślicznyc PRL-owskich bloków, no to dotaczam się tam, zwiedzając dogłębnie całe Działdowo. Ale w końcu można zjeść i uzupełnić mikroelementy.
Pizza i browar © putin
I to tyle, powrót do Wawy pociągem bez jakichkolwiek historii. W końcu jakiś uczciwy dzienny dystans wyszedł.
Ruszam po 8 i jadę. Jedzie się fajnie, przyjemny wiaterek w plecy. Sama jazda bez historii, jedynie w Mławie jakiś instruktor nauki jazdy pluł się, że olałem śmieszkę rowerową i jadę jezdnią. Coś tam gadał, że zadzwoni na policję, to mówię, że niech sobie dzwoni i jadę dalej, olałem gościa, bo nie miałem ochoty na jakieś zbędne dyskusje. Oburzonych odsyłam na śmieszkę rowerową w Mławie (z centrum w stronę dworca), to zrozumieją.
A po drodze mijam zaporę w Dębem i Zalew Zegrzyński...
Zalew de Zegrze © putin
...rynek w Ciechanowie...
Ciechanów, rynek © putin
...a w końcu wtaczam się do Działdowa i dojeżdżam do rynku.
Wjazd do Działdowa © putin
Działdowo © putin
A na rynkui zonk, bo dobra pizzeria, którą miałem kiedyś okazję zwiedzić, już nie istnieje, zamiast niej mieści się w tym miejscu prozaiczna Żabka. A na cholerę mi Żabka?
No to googlam w internetach, gdzie by tu coś zjeść, w końcu znajduję jakiś lokal na obrzeżach miasta wśród ślicznyc PRL-owskich bloków, no to dotaczam się tam, zwiedzając dogłębnie całe Działdowo. Ale w końcu można zjeść i uzupełnić mikroelementy.
Pizza i browar © putin
I to tyle, powrót do Wawy pociągem bez jakichkolwiek historii. W końcu jakiś uczciwy dzienny dystans wyszedł.
- DST 157.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj