Informacje

  • Wszystkie kilometry: 7424.00 km
  • Km w terenie: mało
  • Czas na rowerze: zbyt długi
  • Prędkość średnia: żenująca
  • Przebite dętki: 8
  • Wypity alkohol: za dużo
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy putin.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2017

Dystans całkowity:1926.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:62.13 km
Więcej statystyk
Niedziela, 1 października 2017

Kaszuby i Pomorze - cz. 2

Pojechane całkiem całkiem, 172 km. Start w Bytowie, finisz w Koszalinie, a po drodze m. in. Bałtyk i wylegiwanie się na plaży w Darłowie. Że też nie miałem ze sobą parawanu :D

Uzupełnienie relacji i zdjęcia jutro.

----------

No to uzupełniam.

Startuję w Bytowie i zaczynają się górki. O ile poprzedniego dnia podjazdy nie były upierdliwe, o tyle w Bytowie i okolicy już są. Toczę się krajową drogą na zachód, ruch niewielki (w końcu niedziela rano), robię jakieś 3 fotki:

Przystanek pod Bytowem
Przystanek pod Bytowem © putin

Droga na zachód od Bytowa
Droga na zachód od Bytowa © putin

Okolice Bytowa, jeziorko
Okolice Bytowa, jeziorko © putin

Za wsią Tuchomie odbijam w prawo i jest w dół, górki się kończą. Opuszczam pagórkowate tereny, pojawia się nadmorska nizina, w końcu jadę w kierunku morza. Docieram w okolice Słupska, samego Grodu Biedronia nie zwiedzam, bo już kiedyś byłem. Zamiast tego wbijam się na drogę krajową Gdańsk-Słupsk-Koszalin-Szczecin i jedzie się źle, duży ciągły ruch i hałas. Niestety te tereny mają niewielką sieć dróg asfaltowowych, więc wyboru specjalnie nie mam. Krajobraz płaski jak na Mazowszu, za to jest wszechogarniająca pustka osadnicza. Na Mazowszu, na Podlasiu czy w Wielkopolsce wszędzie dookoła widać jakieś zabudowania, a pod Słupskiem jest tak:

Pustka pod Słupskiem
Pustka pod Słupskiem © putin

Ogólnie całe Pomorze kojarzy mi się z taką pustką osadniczą, opuszczoną i zapomnianą ziemią. Jednak nie ma to jak Mazowsze :)

Coś tam jem przed Sławnem w knajpie, mijam Sławno i odbijam na Darłowo, nad morze. Oto i droga na Darłowo:

Droga na Darłowo
Droga na Darłowo © putin

Wreszcie docieram nad morze i wyleguję się na plaży, co kończy się demobilizacją, spadkiem morale i brakiem chęci dalszej jazdy ;)

Darłowo, plaża
Darłowo, plaża © putin

W końcu zwlekam się i jadę do Koszalina. Na długim odcinku DDR:

Droga rowerowa pod Koszalinem
Droga rowerowa pod Koszalinem © putin

Sam wjazd do Koszalina będę jednak wspominał fatalnie. Najpierw trzeba się przebić przez zalesione wzgórza otaczające miasto (czyli upierdliwy podjazd), potem wjazd na drogę krajową bez pobocza, w fatalnym stanie (muldy) i pełną pędzących na złamanie karku spaliniarzy, w tym TIR-ów. Ogólnie moje spostrzeżenie jest takie, że kierowcy na Ziemiach Odzyskanych jeżdżą źle, niebezpiecznie, z ułańską fantazją. Na wschodzie Polski czuję się pod tym względem bezpieczniej.

Przed samym Koszalinem na osłodę długi zjazd i już jestem w mieście. Zdjęć nie mam, bo już było ciemno. Miasto całkiem spoko.

Jeszcze tylko podróż pociągiem i po 4 rano jestem w Wawie. Nie było tak źle :)

  • DST 172.00km
  • Sprzęt Krosidło
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl