Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2017
Dystans całkowity: | 1926.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 31 |
Średnio na aktywność: | 62.13 km |
Więcej statystyk |
Środa, 11 października 2017
Dzisiejszy dzień to był dramat normalnie
Dzisiejszy dzień to jakiś dramat. Najpierw pół dnia padało i wiało, trochę ujechałem w tych pięknych okolicznościach przyrody, zaspokajając swoje masochistyczne potrzeby. Potem zupełnie niepotrzebnie wbiłem się do centrum Warszawy w godzinach popołudniowego szczytu, co skutkowało koniecznością przedzierania się przez dzikie tabuny spaliniarzy i tuptusiów. Na dokładkę część rowerzystów postanowiła naśladować wojowników ninja, skutecznie maskując swoje rowery - zapewne włączenie oświetlenia (najpierw oczywiście trzeba je posiadać) oznaczałoby zdradzenie swojej pozycji wrogom. Tuptusiów już zostawmy - wbieganie pod koła w różnych dziwnych miejscach i maskującym stroju to norma, więc nie ma nad czym się rozwodzić.
Czy to wszystko? Nie no, skądże. Wracałem z centrum do domu, kiedy poszła mi dętka w przednim kole i tak musiałem przeprosić się ze zbiorkomem. Późno było i myślałem, że to już koniec kręcenia na dziś, ale w domu znalazłem jakąś nieużywaną dętkę, założyłem, napompowałem i pojeździłem jeszcze trochę. Oczywiście znów zaczęło padać i znów trochę zmokłem, tak na dobicie :)
Fatalnie się jeździ w tej ciągle stojącej wodzie. Zakładałem, że po zimie zrobię remont roweru, ale jak tak dalej pójdzie, to napęd, regularnie karmiony porcjami wody i błota, do zimy nie wytrzyma. Jutro ma nie padać, to przeczyszczę, przesmaruję i może jeszcze nie będzie tak źle...
A tu piękne zdjęcie z centrum miasta:
Piękna pogoda w Warszawie © putin
Ot tak na dobicie. Oby jutrzejszy dzień był lepszy :)
Czy to wszystko? Nie no, skądże. Wracałem z centrum do domu, kiedy poszła mi dętka w przednim kole i tak musiałem przeprosić się ze zbiorkomem. Późno było i myślałem, że to już koniec kręcenia na dziś, ale w domu znalazłem jakąś nieużywaną dętkę, założyłem, napompowałem i pojeździłem jeszcze trochę. Oczywiście znów zaczęło padać i znów trochę zmokłem, tak na dobicie :)
Fatalnie się jeździ w tej ciągle stojącej wodzie. Zakładałem, że po zimie zrobię remont roweru, ale jak tak dalej pójdzie, to napęd, regularnie karmiony porcjami wody i błota, do zimy nie wytrzyma. Jutro ma nie padać, to przeczyszczę, przesmaruję i może jeszcze nie będzie tak źle...
A tu piękne zdjęcie z centrum miasta:
Piękna pogoda w Warszawie © putin
Ot tak na dobicie. Oby jutrzejszy dzień był lepszy :)
- DST 45.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 10 października 2017
Nie byłem na Miesięcznicy Smoleńskiej, byłem na Grochowie
Ale wtopa, nie byłem na Miesięcznicy Smoleńskiej, choć mam blisko. Mam nadzieję, że Władza Narodowa okaże się dla mnie łaskawa, wybaczy mi, a na następną Miesięcznicę obiecuję się karnie stawić :)
Zamiast zaszczycić Miesięcznicę swoją skromną osobą, pojechałem m.in. na Grochów. Uwielbiam to miejsce za specyficzny klimat - jest tam wszystko: przedwojenne domki, PRL-owskie bloki, nowoczesne budownictwo, a tu i ówdzie jeszcze socreal, wszystko ze sobą idealnie przemieszane. Przedwojenne domki wyglądają najczęściej tak:
Grchw 1 © putin
Grchw 2 © putin
Mało imponujące, bo Grochów był przed wojną przedmieściem plebejskim, proletariackim. Klimat dawnej Warszawy (tej plebejskiej, a nie inteligenckiej, bo inteligencka to na Żoliborzu) wciąż tu można poczuć, więc jeśli ktoś lubi dawne i lekko szemrane klimaty, to Grochów będzie jak znalazł. Grochów to też wylęgarnia fanatyków Legii - czym grozi pokazanie się w tym miejscu w barwach Polonii, tego jednak nie wiadomo, bo nie znalazł się jeszcze taki, który by spróbował ;)
A tu dla odmiany bloczki dawne i te współczesne:
Grchw 3 © putin
Grchw 4 © putin
Do rowerowania Grochów też nadaje się całkiem nieźle dzięki dosyć dużej sieci asfaltowych ulic z niezbyt upierdliwym ruchem samochodowym, choć są też miejsca zatłoczone, np. wielki węzeł drogowy i tramwajowy o nazwie Rodno Wiatraczna lepiej omijać bocznymi ulicami (na szczęście da się), jeśli nie jesteście fanami skoków adrenaliny :)
No dobra, rozpisałem się o tym Grochowie, a na Miesięcznicy Smoleńskiej nie byłem. Władzo kochana, wybacz...
Zamiast zaszczycić Miesięcznicę swoją skromną osobą, pojechałem m.in. na Grochów. Uwielbiam to miejsce za specyficzny klimat - jest tam wszystko: przedwojenne domki, PRL-owskie bloki, nowoczesne budownictwo, a tu i ówdzie jeszcze socreal, wszystko ze sobą idealnie przemieszane. Przedwojenne domki wyglądają najczęściej tak:
Grchw 1 © putin
Grchw 2 © putin
Mało imponujące, bo Grochów był przed wojną przedmieściem plebejskim, proletariackim. Klimat dawnej Warszawy (tej plebejskiej, a nie inteligenckiej, bo inteligencka to na Żoliborzu) wciąż tu można poczuć, więc jeśli ktoś lubi dawne i lekko szemrane klimaty, to Grochów będzie jak znalazł. Grochów to też wylęgarnia fanatyków Legii - czym grozi pokazanie się w tym miejscu w barwach Polonii, tego jednak nie wiadomo, bo nie znalazł się jeszcze taki, który by spróbował ;)
A tu dla odmiany bloczki dawne i te współczesne:
Grchw 3 © putin
Grchw 4 © putin
Do rowerowania Grochów też nadaje się całkiem nieźle dzięki dosyć dużej sieci asfaltowych ulic z niezbyt upierdliwym ruchem samochodowym, choć są też miejsca zatłoczone, np. wielki węzeł drogowy i tramwajowy o nazwie Rodno Wiatraczna lepiej omijać bocznymi ulicami (na szczęście da się), jeśli nie jesteście fanami skoków adrenaliny :)
No dobra, rozpisałem się o tym Grochowie, a na Miesięcznicy Smoleńskiej nie byłem. Władzo kochana, wybacz...
- DST 61.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 9 października 2017
Siedem dyszek
Dzisiaj to nawet uczciwe było pojechane. Troszkę przy okazji "oszukałem system", bo zrobiłem ponad 20 km z silnym wiatrem w plecy, a przeciwną stronę wróciłem pociągiem ;) Reszta kręcenia to wiatr raz w plecy, raz w twarz - ten mityczny wiatr, o którym ostatnio pisali rowerzyści z zachodniej części Polski, w końcu i do nas dotarł.
A oto niebo nad Warszawą:
Niebo nad Warszawą © putin
Tym razem powiedzenie "z dużej chmury mały deszcz" sprawdziło się, spadło zaledwie parę kropel, a tak to suchutko i nawet słońce od czasu do czasu przypomniało, że istnieje.
Poza tym jakoś tak spokojnie i bezkonfliktowo, zupełnie jak nie w mieście...
A wiecie co? Jednak nie będę miał nad wami litości i wrzucę blok mieszkalny z Powiśla (tym razem w wersji exclusive) oraz akcent kibicowski (a wręcz kibolski) z Gocławka.
Warszawa-Powiśle, bloczek © putin
Kibole Legii witają na Gocławku © putin
W końcu jak się jeździ po dużym mieście, to się nie foci landszaficków, co nie? :P
A oto niebo nad Warszawą:
Niebo nad Warszawą © putin
Tym razem powiedzenie "z dużej chmury mały deszcz" sprawdziło się, spadło zaledwie parę kropel, a tak to suchutko i nawet słońce od czasu do czasu przypomniało, że istnieje.
Poza tym jakoś tak spokojnie i bezkonfliktowo, zupełnie jak nie w mieście...
A wiecie co? Jednak nie będę miał nad wami litości i wrzucę blok mieszkalny z Powiśla (tym razem w wersji exclusive) oraz akcent kibicowski (a wręcz kibolski) z Gocławka.
Warszawa-Powiśle, bloczek © putin
Kibole Legii witają na Gocławku © putin
W końcu jak się jeździ po dużym mieście, to się nie foci landszaficków, co nie? :P
- DST 70.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 października 2017
Kraj Polan powstał z kolan
Kontynuacji wstawania z kolan ciąg dalszy, tym razem z kolan wstali nasi piłkarze i pojadą sobie na mundial :)
A ja uciułałem sobie dzisiaj 61 km, chociaż poruszałem się tylko po 3 dzielnicach - Bielanach, Bemowie i Białołęce. Z różnych powodów nie miałem czasu na jedną sążnistą przejażdżkę, więc zamiast tego były 3 mikrowycieczki - 21 km, 27 km i 13 km. Można i tak.
Więcej nic nie napiszę. Kiedyś myślałem, że każdy możliwy wpis powinien być niesamowicie fascynujący, a dziś uważam, że produkowanie non stop ciekawych notek to jak utrzymywanie członka w stanie ciągłej erekcji - na początku pewnie będzie się to podobać, a z czasem okaże się niewygodne i bolesne :D Tak więc czasem trzeba spasować ;)
A, jeszczw wrzucę 2 fotki. Ponieważ bardzo lubicie bloki (i tylko udajecie, że nie), to macie bloczek z Bielan i ślicznotki z Tarchomina.
Nowy bloczek na Bielanach © putin
Tarchomin © putin
PS. Fajnie, że ten mundial jest w Rosji - tam rządzi PUTIN :)
A ja uciułałem sobie dzisiaj 61 km, chociaż poruszałem się tylko po 3 dzielnicach - Bielanach, Bemowie i Białołęce. Z różnych powodów nie miałem czasu na jedną sążnistą przejażdżkę, więc zamiast tego były 3 mikrowycieczki - 21 km, 27 km i 13 km. Można i tak.
Więcej nic nie napiszę. Kiedyś myślałem, że każdy możliwy wpis powinien być niesamowicie fascynujący, a dziś uważam, że produkowanie non stop ciekawych notek to jak utrzymywanie członka w stanie ciągłej erekcji - na początku pewnie będzie się to podobać, a z czasem okaże się niewygodne i bolesne :D Tak więc czasem trzeba spasować ;)
A, jeszczw wrzucę 2 fotki. Ponieważ bardzo lubicie bloki (i tylko udajecie, że nie), to macie bloczek z Bielan i ślicznotki z Tarchomina.
Nowy bloczek na Bielanach © putin
Tarchomin © putin
PS. Fajnie, że ten mundial jest w Rosji - tam rządzi PUTIN :)
- DST 61.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 października 2017
Jaja trzeba chronić, jaja są najważniejsze
Czeka mnie dziś natłok spraw, ale znalazłem trochę czasu na jeżdżenie. Wsiadam o 8 na rower i jadę. Ruszam z Bielan, jadę przez Żoliborz, Śródmieście, Grochów, Starą Pragę i... I pechowy okazał się Targówek, na rzeczonym Targówku w smętnym miejscu tuż koło Cmentarza Bródnowskiego pękła mi sztyca.
No nie powiem, wkurwiłem się, rower z 2500 km przebiegu, a tu takie coś. No nic, z buta do serwisu i mam nową. Tylko znowu czekała mnie ta cała zabawa z optymalnym ustawianiem siodełka, aby było wygodnie i aby chronić jaja. Głowy to nie chronię, jeżdzę bez kasku, ale jaja chronić trzeba, jaja są najważniejsze. I każdy praktycznie facet potwierdzi, że jaja są ważniejsze od głowy, więc nawet nie próbujcie z tym polemizować :)
No nic, skusiłem się na kolejną sztycę amortyzowaną. Jak ta znowu pierdyknie, to koniec, przerzucam się na sztywne, tak sztywne jak Sztywny Pal Azji.
No to jeszcze fotki z pechowej przejażdżki. Najpierw 2 widoki z kładki rowerowej koło Mostu Łazienkowskiego. Nie, nie miałem uświnionego obiektywu, mgła była.
Wisła w Warszawie © putin
Widok z Mostu Łazienkowskiego © putin
Kolejne dwie foty to Grochów. Fanatyczny oczywiście. Zapewne w tych blokach wyrastają fanatycy naszej ukochanej drużyny, która ostatnio ciągle przegrywa :P
Grochów Fanatyczny © putin
W-wa GRCHW © putin
I to tyle. Znowu kiedyś trzeba będzie zrobić długą traskę, żeby zrobić dupotest i jajkotest ustawienia siodełka. Bo jaja trzeba chronić i już.
No nie powiem, wkurwiłem się, rower z 2500 km przebiegu, a tu takie coś. No nic, z buta do serwisu i mam nową. Tylko znowu czekała mnie ta cała zabawa z optymalnym ustawianiem siodełka, aby było wygodnie i aby chronić jaja. Głowy to nie chronię, jeżdzę bez kasku, ale jaja chronić trzeba, jaja są najważniejsze. I każdy praktycznie facet potwierdzi, że jaja są ważniejsze od głowy, więc nawet nie próbujcie z tym polemizować :)
No nic, skusiłem się na kolejną sztycę amortyzowaną. Jak ta znowu pierdyknie, to koniec, przerzucam się na sztywne, tak sztywne jak Sztywny Pal Azji.
No to jeszcze fotki z pechowej przejażdżki. Najpierw 2 widoki z kładki rowerowej koło Mostu Łazienkowskiego. Nie, nie miałem uświnionego obiektywu, mgła była.
Wisła w Warszawie © putin
Widok z Mostu Łazienkowskiego © putin
Kolejne dwie foty to Grochów. Fanatyczny oczywiście. Zapewne w tych blokach wyrastają fanatycy naszej ukochanej drużyny, która ostatnio ciągle przegrywa :P
Grochów Fanatyczny © putin
W-wa GRCHW © putin
I to tyle. Znowu kiedyś trzeba będzie zrobić długą traskę, żeby zrobić dupotest i jajkotest ustawienia siodełka. Bo jaja trzeba chronić i już.
- DST 51.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 października 2017
Nasze bloki są zajebiste
To nie jest szkółka niedzielna, to jest Bajkstats, tu się jeździ! A prawda jest taka, że weekend zapowiada się u mnie rowerowo bardzo słabo (z powodu natłoku innych spraw), więc postanowiłem wycisnąć dzień dzisiejszy jak cytrynę. Ale kurde, nie mogę się skupić na napisaniu tej notki, bo przy okazji wykłócam się z jedną laską na fejsie, bo mi pisze, że jestem chamski, ale mimo wszystko próbuję pisać notkę. O, już się uspokoiła, więc OK, kontynuujmy. Zresztą ja chamski? Przecież ja mam dobre serduszko :P
Więc tak - wyszło 70 km. Znalazł się czas, deszcze wreszcie nie padał, to co miałem nie jeździć? Jutro będzie mniej kilosów i pewnie w niedzielę będzie mniej, więc dziś musiało być więcej. Wychyliłem się nawet poza Warszwę, do Stulejówka. Przepraszam, do Sulejówka oczywiście. Ale ogólnie jazda bez historii, bez konfliktów ze spalinersami i tuptusiami. Zresztą jakie konflikty? Przecież ja mam dobre serduszko :P
Ponieważ żyjemy w kulturze obrazkowej, wrzucę 3 foty - jedna wiślana i dwie z Gocławia. Gocław to takie blokowisko, jakby ktoś nie wiedział. Ani szczególnie ładne, ani brzydkie, niczym się nie wyróżnia, jedno z wielu po prostu. To po co fotki? Bo tak.
Wisła i Stadion Narodowy © putin
Gocław, stare bloki © putin
Gocław, nowe bloki © putin
A skoro jesteśmy przy blokach, to wrzucam piosenkę o blokach, ponieważ bloki są zajebiste. A ja chcę, abyście mieli kontakt z zajebistymi rzeczami. Przecież mam dobre serduszko :P
Więc tak - wyszło 70 km. Znalazł się czas, deszcze wreszcie nie padał, to co miałem nie jeździć? Jutro będzie mniej kilosów i pewnie w niedzielę będzie mniej, więc dziś musiało być więcej. Wychyliłem się nawet poza Warszwę, do Stulejówka. Przepraszam, do Sulejówka oczywiście. Ale ogólnie jazda bez historii, bez konfliktów ze spalinersami i tuptusiami. Zresztą jakie konflikty? Przecież ja mam dobre serduszko :P
Ponieważ żyjemy w kulturze obrazkowej, wrzucę 3 foty - jedna wiślana i dwie z Gocławia. Gocław to takie blokowisko, jakby ktoś nie wiedział. Ani szczególnie ładne, ani brzydkie, niczym się nie wyróżnia, jedno z wielu po prostu. To po co fotki? Bo tak.
Wisła i Stadion Narodowy © putin
Gocław, stare bloki © putin
Gocław, nowe bloki © putin
A skoro jesteśmy przy blokach, to wrzucam piosenkę o blokach, ponieważ bloki są zajebiste. A ja chcę, abyście mieli kontakt z zajebistymi rzeczami. Przecież mam dobre serduszko :P
- DST 70.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 5 października 2017
Pańszczyzna
Dzisiaj nadszedł ten dzień, pierwszy po zakupie nowego roweru, kiedy miałem zero przyjemności z jazdy, a całośc kojarzyła mi się z odrabianiem pańszczyzny. Powodem oczywiście śliczne okoliczności przyrody:
Warszawskie Bielany © putin
Trochę zmokłem, trochę zmarzłem, uciułałem przez cały dzień 41 km. Sporo wieczorem, bo już nie padało, ale wody stało tyle na ulicach, że musiałem toczyć się w wolnym tempie, inaczej byłbym cały uświniony mimo pełnych błotników. A na koniec zerwało się jakieś wietrzysko. Tak na dobicie :)
Dobrze, że ten dzień mam już za sobą. Cóż, jak się jest na Bajkstatsie, to nie można być miękką fają, trzeba zacisnąć zęby i jeździć. Nie ma, że boli! :)
Ale o jutrzejszej pogodzie wolę nie myśleć. Choć podobno padać ma mniej.
A w ogóle to do dupy robię te wpisy, ględzę o pogodzie jak stary dziad nieudolnie podrywający steraną życiem kobiecinę w przedziale kolejowym. Czas się ogarnąć :)
Warszawskie Bielany © putin
Trochę zmokłem, trochę zmarzłem, uciułałem przez cały dzień 41 km. Sporo wieczorem, bo już nie padało, ale wody stało tyle na ulicach, że musiałem toczyć się w wolnym tempie, inaczej byłbym cały uświniony mimo pełnych błotników. A na koniec zerwało się jakieś wietrzysko. Tak na dobicie :)
Dobrze, że ten dzień mam już za sobą. Cóż, jak się jest na Bajkstatsie, to nie można być miękką fają, trzeba zacisnąć zęby i jeździć. Nie ma, że boli! :)
Ale o jutrzejszej pogodzie wolę nie myśleć. Choć podobno padać ma mniej.
A w ogóle to do dupy robię te wpisy, ględzę o pogodzie jak stary dziad nieudolnie podrywający steraną życiem kobiecinę w przedziale kolejowym. Czas się ogarnąć :)
- DST 41.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 4 października 2017
Taki normalnie nieciekawy wpis
Taka jest sytuacja, że jestem zmęczony i ciężko mi się myśli, więc popełnię nieciekawy wpis. To znaczy napiszę, że przejechałem sobie dzisiaj 57 km po Wawie, nie padało, wiał wiatr. To tyle, teraz możecie ziewać, gdyż wpis zapewnia takie emocje i taką fascynaję, jaką z reguły zapewnia konsumpcja flaków z olejem :P
Ale sobie wrzucę dwie foty ze Służewca, jakiś domek i bloki mieszkalne. Bo lubię bloki, bloki są fajne.
Służewiec 1 © putin
Służewiec 2 © putin
Zdjęcia nie zapiszą się w annałach fotografii, ale już się z tym pogodziłem.
Taki normalnie dzień bez historii, odfajkowałem.
Ale sobie wrzucę dwie foty ze Służewca, jakiś domek i bloki mieszkalne. Bo lubię bloki, bloki są fajne.
Służewiec 1 © putin
Służewiec 2 © putin
Zdjęcia nie zapiszą się w annałach fotografii, ale już się z tym pogodziłem.
Taki normalnie dzień bez historii, odfajkowałem.
- DST 57.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 października 2017
Ratunku, goni mnie skuter :)
Dzisiejszy dzień należy podzielić na dwa etapy - jazdę dzienną (udało się wstrzelić w przerwę w opadach, która mimo wszystko trwała jakieś 4 godziny) oraz dokręcanie późnowieczorne (gdy znów przestało padać).
Aby wprowadzić was w piękny jesienny depresyjny nastrój, załączam dwie fotki - jesienny DDR w Alejach Ujazdowskich oraz prześliczny bloczek na Ochocie:
DDR w Alejach Ujazdowskich © putin
Ochota, czar PRL-u © putin
Mam nadzieję, że już macie nastrój depresyjny, przejdźmu zatem dalej.
Dokręcam ja sobie wieczorem kilometry, bo w końcu jeździ się dla statystyk (proszę ze mną nie polemizować, że jest inaczej), jadę DDR-em, a tu z naprzeciwka (DDR-em, przypomnę) jedzie dziarsko skuter z jakiejś pizzerii czy innej jadłodajni. Zbluzgałem trochę gościa i jadę sobie dalej, a gość coś się drze i zawraca. Dojeżdżam do osiedlowej uliczki, skuter mnie mija, gość coś krzyczy, wyprzedza mnie, zawraca i zatrzymuje się. No to czuję już w powietrzu konfrontację, podjeżdżam, a gość twardo siedzi na motorku, nie zrywa się, nic nie mówi, tylko się na mnie gapi. To tylko rzuciłem z uśmiechem "no co jest" i pojechałem sobie dalej. I teraz nie wiem, czemu zadał sobie trud gonienia mnie - chciał sobie na mnie popatrzeć? Spoko nie ma problemu, można patrzeć :)
I tak ukręciłem w ten piękny dzień 60 km, kiedyś na 60 podobno mówiło się "kopa". Brzydkie słowo, takie że tak się wyrażę "nieekskluzywne" ;)
Aby wprowadzić was w piękny jesienny depresyjny nastrój, załączam dwie fotki - jesienny DDR w Alejach Ujazdowskich oraz prześliczny bloczek na Ochocie:
DDR w Alejach Ujazdowskich © putin
Ochota, czar PRL-u © putin
Mam nadzieję, że już macie nastrój depresyjny, przejdźmu zatem dalej.
Dokręcam ja sobie wieczorem kilometry, bo w końcu jeździ się dla statystyk (proszę ze mną nie polemizować, że jest inaczej), jadę DDR-em, a tu z naprzeciwka (DDR-em, przypomnę) jedzie dziarsko skuter z jakiejś pizzerii czy innej jadłodajni. Zbluzgałem trochę gościa i jadę sobie dalej, a gość coś się drze i zawraca. Dojeżdżam do osiedlowej uliczki, skuter mnie mija, gość coś krzyczy, wyprzedza mnie, zawraca i zatrzymuje się. No to czuję już w powietrzu konfrontację, podjeżdżam, a gość twardo siedzi na motorku, nie zrywa się, nic nie mówi, tylko się na mnie gapi. To tylko rzuciłem z uśmiechem "no co jest" i pojechałem sobie dalej. I teraz nie wiem, czemu zadał sobie trud gonienia mnie - chciał sobie na mnie popatrzeć? Spoko nie ma problemu, można patrzeć :)
I tak ukręciłem w ten piękny dzień 60 km, kiedyś na 60 podobno mówiło się "kopa". Brzydkie słowo, takie że tak się wyrażę "nieekskluzywne" ;)
- DST 60.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 2 października 2017
Bida z nyndzą :)
Po wczorajszych szaleństwach trzeba było w końcu pojechać skromniej. Na dzisiejszą bidę z nymdzą składa się 41 km po Warszawie - miało być 40 km, ale uznałem, że 2300 km przebiegu na liczniku jest fajniejsze, niż 2299, więc dokręciłem.
Tak nyndznie, że nawet żadnej foty nie zrobiłem, bo zapomniałem :) Ale jak się wraca do Wawy o 4:20 rano, to tak bywa. Pierwsze kilometry to kilka km z Centralnego w stronę domu, licznikowy termometr wskazywał 5 stopni, a ja za słabo ubrany jak na takie "upały", więc spasowałem i schroniłem się w ciepłym tramwaju (dobrze, że już jeżdzą o tej porze). Reszta "kaemów" sukcesywnie w ciągu dnia.
A na koniec dnia wpadam do jednej dziewczyny, a ona, że nie ma nic do jedzenia. Czujecie? Oj miłości to z tego nie będzie :D Chociaż z drugiej strony chuda jak patyk, a mnie kręcą takie chudziny, więc może jeszcze przemyślę temat - ale ja mam 95 kilo żywej wagi i mnie trzeba karmić :) A nie, że bida z nyndzą również na stole...
Dobra, kończę, bo nie mam weny.
Tak nyndznie, że nawet żadnej foty nie zrobiłem, bo zapomniałem :) Ale jak się wraca do Wawy o 4:20 rano, to tak bywa. Pierwsze kilometry to kilka km z Centralnego w stronę domu, licznikowy termometr wskazywał 5 stopni, a ja za słabo ubrany jak na takie "upały", więc spasowałem i schroniłem się w ciepłym tramwaju (dobrze, że już jeżdzą o tej porze). Reszta "kaemów" sukcesywnie w ciągu dnia.
A na koniec dnia wpadam do jednej dziewczyny, a ona, że nie ma nic do jedzenia. Czujecie? Oj miłości to z tego nie będzie :D Chociaż z drugiej strony chuda jak patyk, a mnie kręcą takie chudziny, więc może jeszcze przemyślę temat - ale ja mam 95 kilo żywej wagi i mnie trzeba karmić :) A nie, że bida z nyndzą również na stole...
Dobra, kończę, bo nie mam weny.
- DST 41.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze