Czwartek, 26 października 2017
Kompost, benzyna i spalona folia
Dzisiejszy wpis będzie o smrodzie.
Część z was zastanawia się pewnie, czemu rzadko wypuszczam się rowerem poza Warszawę (nie licząc oczywiście dalszych wypraw typu zaliczanie gmin). No to wyjaśniam. Z domu na Bielanach mogę jechać na 4 strony świata:
1. Na Żoliborz i dalej do centrum - szerokim wygodnym DDR-em lub niezbyt upierdliwymi ulicami
2. Na Bemowo - szerokim wygodnym DDR-em
3. Na Tarchomin - szerokim wygodnym DDR-em
4. Poza Warszawę (do granicy miasta mam od siebie jakieś 4 km) - wąskimi ulicami o ogromnym natężeniu ruchu lub leśnymi drogami (piach i błoto)
A jeśli jednak się uprę i pojadę w stronę granic miasta wąskimi drogami wśród autobusów i ciężarówek (w tym cystern paliwowych i śmieciarek), to mogę z bliska podziwiać wysypisko śmieci, przepompownię paliw, słupy wysokiego napięcia i tereny przemysłowe. A, jeszcze największy w Warszawie cmentarz. Na terenie wysypiska działa kompostownia, roztaczając na całą okolicę charakterystyczny fetor. W pobliżu przepompowni paliw zapach kompostu miesza się z zapachem benzyny, tworząc niezwykle wyrafinowaną mieszankę. A widoki takie:
Romantyczne obrzeża Warszawy © putin
No to chyba się nie dziwicie, że nie chcę tam jeździć?
W pobliskim miasteczku Łomianki oczywiście też brzydko, za to ciekawostka nazewnicza:
Łomianki © putin
Ale krajobrazowo oczywiście chujówka. Ogólnie te podwarszawskie miejscowości są w większości brzydkie, bezkształtne, rozjechane przez samochody. Ciekawa jest struktura zaludnienia - oprócz podmiejskich osiedli zasiedlonych przez napływ z Warszawy (ewentualnie spod Lublina i Kielc) i trafiającycych się gdzie niegdzie rezydencji bogaczy są też liczne bieda-domy zamieszkałe przez zasiedziałych autochtonów. A w bieda-domach pali się często najgorszym syfem, dzisiaj na przykład powdychałem sobie słodkawego dymu, jakaś spalona folia, guma, styropian, no taka sytuacja. Aż mi się niedobrze zrobiło, chociaż przesadnie wrażliwy nie jestem.
Za to ucieczka z Łomianek do Warszawy całkiem przyjemna, przez las i nawet nie za dużo błota:
Las na Młocinach © putin
Podziwiając zapachy sfermentowanego kompostu, benzyny wysokooktanowej i spalonej folii stwierdziłem, że jednak w Warszawie nie jest źle.
Czy to znaczy, że pod Warszawą nie da sie jeździć? Oczywiście, że się da - niestety niekoniecznie w moich okolicach. Chyba, że ktoś uwielbia jeździć po lesie, niedaleko jest Puszcza Kampinoska, ja tam wolę asfalty.
No cóż, jutro znowu pojeżdżę wśród warszawskich bloków :)
I tak połowę dzisiejszego przebiegu zrobiłem w Wawie, więcej bym poza Wawą nie wytrzymał...
Część z was zastanawia się pewnie, czemu rzadko wypuszczam się rowerem poza Warszawę (nie licząc oczywiście dalszych wypraw typu zaliczanie gmin). No to wyjaśniam. Z domu na Bielanach mogę jechać na 4 strony świata:
1. Na Żoliborz i dalej do centrum - szerokim wygodnym DDR-em lub niezbyt upierdliwymi ulicami
2. Na Bemowo - szerokim wygodnym DDR-em
3. Na Tarchomin - szerokim wygodnym DDR-em
4. Poza Warszawę (do granicy miasta mam od siebie jakieś 4 km) - wąskimi ulicami o ogromnym natężeniu ruchu lub leśnymi drogami (piach i błoto)
A jeśli jednak się uprę i pojadę w stronę granic miasta wąskimi drogami wśród autobusów i ciężarówek (w tym cystern paliwowych i śmieciarek), to mogę z bliska podziwiać wysypisko śmieci, przepompownię paliw, słupy wysokiego napięcia i tereny przemysłowe. A, jeszcze największy w Warszawie cmentarz. Na terenie wysypiska działa kompostownia, roztaczając na całą okolicę charakterystyczny fetor. W pobliżu przepompowni paliw zapach kompostu miesza się z zapachem benzyny, tworząc niezwykle wyrafinowaną mieszankę. A widoki takie:
Romantyczne obrzeża Warszawy © putin
No to chyba się nie dziwicie, że nie chcę tam jeździć?
W pobliskim miasteczku Łomianki oczywiście też brzydko, za to ciekawostka nazewnicza:
Łomianki © putin
Ale krajobrazowo oczywiście chujówka. Ogólnie te podwarszawskie miejscowości są w większości brzydkie, bezkształtne, rozjechane przez samochody. Ciekawa jest struktura zaludnienia - oprócz podmiejskich osiedli zasiedlonych przez napływ z Warszawy (ewentualnie spod Lublina i Kielc) i trafiającycych się gdzie niegdzie rezydencji bogaczy są też liczne bieda-domy zamieszkałe przez zasiedziałych autochtonów. A w bieda-domach pali się często najgorszym syfem, dzisiaj na przykład powdychałem sobie słodkawego dymu, jakaś spalona folia, guma, styropian, no taka sytuacja. Aż mi się niedobrze zrobiło, chociaż przesadnie wrażliwy nie jestem.
Za to ucieczka z Łomianek do Warszawy całkiem przyjemna, przez las i nawet nie za dużo błota:
Las na Młocinach © putin
Podziwiając zapachy sfermentowanego kompostu, benzyny wysokooktanowej i spalonej folii stwierdziłem, że jednak w Warszawie nie jest źle.
Czy to znaczy, że pod Warszawą nie da sie jeździć? Oczywiście, że się da - niestety niekoniecznie w moich okolicach. Chyba, że ktoś uwielbia jeździć po lesie, niedaleko jest Puszcza Kampinoska, ja tam wolę asfalty.
No cóż, jutro znowu pojeżdżę wśród warszawskich bloków :)
I tak połowę dzisiejszego przebiegu zrobiłem w Wawie, więcej bym poza Wawą nie wytrzymał...
- DST 50.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
No tak, długa nie jest, ale to przyjemny skrót. Góra jest bardziej błotnista jesienią, no i tłum spacerowiczów w weekendy. Szkoda że to nie leci do Dziekanowa, no ale powiedzmy że da się objechać.
lavinka - 16:34 sobota, 28 października 2017 | linkuj
lavinka - ta trasa o której piszesz to krótka jest co nie zmienia faktu że fajnie się tam jeździ
Katana1978 - 16:24 sobota, 28 października 2017 | linkuj
Teraz wzdłuż Parku Młocińskiego jest nowa trasa rowerowa, na dole, na poziomie Wisełki, polecam. Szutrowa, ale dobrze utwardzona.
lavinka - 12:55 sobota, 28 października 2017 | linkuj
Czyżbyś jeszcze nie odkrył uroku jazdy przez Babice, Umiastów, Pilaszków, Pogroszew, Wąsy etc.? A Borzęcin, Mariew, Zaborów, Kampinos? To prawie tak dobre, jak Republika Rowerowa Gassy. A z Wawrzyszewa bardzo łatwo ten kierunek eksplorować.
yurek55 - 12:40 sobota, 28 października 2017 | linkuj
No to ja tak właśnie robię. Przez Las Bielański i Młociński, dalej jadę też lasem aż do Dąbrowy gdzie wjeżdżam do Puszczy.
A po zmroku odpowiednia lampka (polecam Cateye volt 800) i problem rozwiązany :) Nawet w leśnej gęstwinie daje pełen komfort jazdy. tomski - 19:38 piątek, 27 października 2017 | linkuj
A po zmroku odpowiednia lampka (polecam Cateye volt 800) i problem rozwiązany :) Nawet w leśnej gęstwinie daje pełen komfort jazdy. tomski - 19:38 piątek, 27 października 2017 | linkuj
Zgadza się. Często jeżdżę z Kabat do Konstancina i czasem też dalej do Zalesia Górnego. A na północ od Wawy to jeżdżę praktycznie tylko do Kampinosu, bo lubię też jazdę terenową - więc atrakcji opisanych przez Ciebie na szczęście nie kojarzę ;-)
tomski - 19:29 piątek, 27 października 2017 | linkuj
Na południe od Warszawy to tak źle nie wygląda - bardzo wygodna wylotówka na Wilanów i Powsin, dalej możesz jechać na Gassy przez Okrzeszyn i Bielawę asfaltami o bardzo małym natężeniu ruchu. Republika Rowerowa Gassy ;)
A jak odbijesz tuż przed mostem siekierkowskim na szutrową ścieżkę na wale i będziesz się kierował na południe cały czas wałem lub u jego podnóża aż do Gassów, to pojedziesz najbardziej odludnym wariantem :) tomski - 19:20 piątek, 27 października 2017 | linkuj
A jak odbijesz tuż przed mostem siekierkowskim na szutrową ścieżkę na wale i będziesz się kierował na południe cały czas wałem lub u jego podnóża aż do Gassów, to pojedziesz najbardziej odludnym wariantem :) tomski - 19:20 piątek, 27 października 2017 | linkuj
Do Kampinosu można się przebić przez Młociny, Encyklopedyczna i Las Młociński, jest też teraz myk przez most północny (kiedy mieszkałam, jeszcze go nie było), można też Chomiczówką przebijać się obok Górki Śmieciowej, ale to jest kluczenie, a nie fajny wyjazd. Pozdrawiam "byłego" sąsiada. ;)
lavinka - 22:05 czwartek, 26 października 2017 | linkuj
Nie narzekaj - ja mam z domu około 1,5 do Lubonia! ;) A tam widok z pierwszego zdjęcia by oznaczał, że to wiochomiasteczko zdecydowanie wyładniało i nagle zrobiło się jakoś dziwnie pusto na drogach :P
Ale faktycznie, spod Wawy pamiętam jeden wielki niezmieniający się krajobraz. Taki, jaki opisałeś. Ale Kampinos jest genialny! Trollking - 21:32 czwartek, 26 października 2017 | linkuj
Ale faktycznie, spod Wawy pamiętam jeden wielki niezmieniający się krajobraz. Taki, jaki opisałeś. Ale Kampinos jest genialny! Trollking - 21:32 czwartek, 26 października 2017 | linkuj
Mieszkając na Wawrzyszewie miałam ten sam problem. W efekcie woziłam rower metrem na Kabaty i jechałam dalej normalnie albo wiozłam metrem do centrum i tam wsiadałam w pociąg. Powrót podobny. :)
lavinka - 21:11 czwartek, 26 października 2017 | linkuj
Komentuj