Czwartek, 16 listopada 2017
Niezmiernie fascynujący dzień
Cenię sobie powtarzalność, więc skoro wczoraj zrobiłem 45 km, to dzisiaj powtórzyłem wynik. Nadal nie ma słońca, więc nadal "strajk zdjeciowy" :) A oprócz tego przecierpiałem katusze na fotelu dentystycznym, zjadłem jogurt truskawkowy i wypiłem Red Bulla. Jaki ten dzień jest fascynujący, zwłaszcza wizyta u zębiarza :P
A, przeczytałem, że Pajaca Kultury jakieś osły nam chcą rozebrać. A ja wam powiem, że Pajac Kultury jest dla mnie warszawiaka jak nielubiany brat - niby zły, wredny, ale jednak brat. A brata się broni. Pajacu Kultury, wredny ruski bracie, będę Cię bronił własną piersią. Ot co.
A, przeczytałem, że Pajaca Kultury jakieś osły nam chcą rozebrać. A ja wam powiem, że Pajac Kultury jest dla mnie warszawiaka jak nielubiany brat - niby zły, wredny, ale jednak brat. A brata się broni. Pajacu Kultury, wredny ruski bracie, będę Cię bronił własną piersią. Ot co.
- DST 45.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 listopada 2017
Będąc w czarnej dupie, zaczynamy się w niej urządzać
45 km. Ani to dużo, ani mało, tak sądzę. Nadal mam "strajk zdjęciowy" z powodu braku słońca - jak tylko się pojawi, coś sfocę i wrzucę :) Zresztą coraz trudniej o focenie czegokolwiek, dzisiaj 2/3 dziennego przebiegu zrobiłem już po zmroku.
Sorry, taki mamy klimat.
Ale nawet jakoś przyjemnie dziś się jeździło. Chyba do wszystkiego można się przyzwyczaić. Oczekiwania stopniowo spadajają - człowiek już nie oczekuje, że będzie słońce, że będzie ciepło itp. Wystarczy, że nie pada.
Jednym słowem, będąc w czarnej dupie, zaczynamy się w niej urządzać i czuć coraz bardziej komfortowo. To takie ludzkie, co nie? :)
Sorry, taki mamy klimat.
Ale nawet jakoś przyjemnie dziś się jeździło. Chyba do wszystkiego można się przyzwyczaić. Oczekiwania stopniowo spadajają - człowiek już nie oczekuje, że będzie słońce, że będzie ciepło itp. Wystarczy, że nie pada.
Jednym słowem, będąc w czarnej dupie, zaczynamy się w niej urządzać i czuć coraz bardziej komfortowo. To takie ludzkie, co nie? :)
- DST 45.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 14 listopada 2017
Jestę rowersę
Listopad to miesiąc weryfikacji, listopad odsiewa rowersów od ciotersów. Ja wczoraj zostałem zweryfikowany negatywnie, więc dziś postanowiłem zawalczyć i pokazać sobie, że wciąż jeszcze jestem rowersem. Tylko moje kolana nie lubią tego, niby nie bolą, ale coś tam lekko czuję, więc chyba czas wkładać jakąś bieliznę termiczną pod zwykłe portki (kiedyś to się mówiło kalesony, ale kalesony są obleśne, a bielizna termiczna jest trendy).
Zdjęć znów nie ma, bo znudziło mnie fotografowanie pochmurnego miejskiego krajobrazu. Czekam na słońce.
Zdjęć znów nie ma, bo znudziło mnie fotografowanie pochmurnego miejskiego krajobrazu. Czekam na słońce.
- DST 60.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 listopada 2017
Niesmak
Dzień beznadziejny pod każdym względem, rowerowo również. Z niesmakiem wpisuję 31 km. Jazda cały czas z rękami na hamulcach, bo rodzime spaliniarstwo przestało zwracać uwagę na przejazdy rowerowe i drogę zajechano mi kilka razy.
Cóż, każdy musi trafić na swój dzień świra...
Cóż, każdy musi trafić na swój dzień świra...
- DST 31.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 listopada 2017
Nie umiem wymyślić tytułu
Dzisiejszy dzień to dłuższa 52-kilometrowa przejażdżka po północnej Warszawie (Bielany, Żoliborz, Praga, Targówek, Białołęka) oraz wieczorna mała dokrętka przy okazji zakupów spożywczych. Pasjonujący ten fragment o zakupach, co nie? Tak ma być, ja piszę tylko o rzeczach pasjonujących :P
O pogodzie przynudzać nie będę, taka siermiężna trochę, ale grunt, że nie padało, wiatr też do przeżycia, tylko obowiązkowo czapka na łbie, bo zimno. Nie cierpię czapek, bleee...
Kłótni ze spalinersami i tuptusiami nie było, więc też nie ma się o czym tutaj rozpisywać.
No to zostają zdjęcia. Na Starej Pradze wyhaczyłem taki oto mural, przedstawiający praskiego Sebixa ;) Przeczytałem, że namalował go jakiś hiszpański artysta na bazie prawdziwego zdjęcia.
Praski Sebix © putin
Z Pragą sąsiaduje Targówek, a jak Targówek to oczywiście piękne bloki mieszkalne i akcenty kibicowskie :)
Targówek, bloczki © putin
TGK 100% Legia © putin
Tak tak, już widzę oczami wyobraźni ten zachwyt na twarzach :)
Później przejazd przez Bródno i wjeżdżam na Białołękę. W tej dzielnicy tylko Tarchomin i Nowodwory to porządne miejskie blokowisko, cała reszta to zabudowana bez ładu i skadu "wieś na sterydach", czyli wygląd jak na wsi, a ruch jak w mieście. Pola uprawne, krzaki, stare chaty, pomiędzy nimi upchane bez ładu i składu grodzone osiedla, dziurawe jezdnie, brak chodników, ohyda jednym słowem. Przebieg ulic nielogiczny i przypadkowy (pozostałość po niedawnych wiejskich czasach), ani jednej typowo miejskiej ulicy z zabudową pierzejową, ani jednego miejskiego placu. No szajs po prostu. I tak sobie jadę wśród tego dziadostwa, aż dojeżdżam do aresztu śledczego (jak coś przeskrobiecie w Wawie, to jest duża szansa, że traficie właśnie tam) otoczonego bloczkami. Sytuację ratuje nieco sążnisty akcent kibicowski na cześć jedynie słusznej drużyny ;)
Białołęka na smutno © putin
Legia pany! © putin
Na tym kończę fotorelację i kończę wpis. Dzień rowerowo przeciętny - ani wzruszający ani tragiczny. Po prostu był. A tytułu wpisu nie będzie, bo nie umiem go wymyślić. Bywa :)
O pogodzie przynudzać nie będę, taka siermiężna trochę, ale grunt, że nie padało, wiatr też do przeżycia, tylko obowiązkowo czapka na łbie, bo zimno. Nie cierpię czapek, bleee...
Kłótni ze spalinersami i tuptusiami nie było, więc też nie ma się o czym tutaj rozpisywać.
No to zostają zdjęcia. Na Starej Pradze wyhaczyłem taki oto mural, przedstawiający praskiego Sebixa ;) Przeczytałem, że namalował go jakiś hiszpański artysta na bazie prawdziwego zdjęcia.
Praski Sebix © putin
Z Pragą sąsiaduje Targówek, a jak Targówek to oczywiście piękne bloki mieszkalne i akcenty kibicowskie :)
Targówek, bloczki © putin
TGK 100% Legia © putin
Tak tak, już widzę oczami wyobraźni ten zachwyt na twarzach :)
Później przejazd przez Bródno i wjeżdżam na Białołękę. W tej dzielnicy tylko Tarchomin i Nowodwory to porządne miejskie blokowisko, cała reszta to zabudowana bez ładu i skadu "wieś na sterydach", czyli wygląd jak na wsi, a ruch jak w mieście. Pola uprawne, krzaki, stare chaty, pomiędzy nimi upchane bez ładu i składu grodzone osiedla, dziurawe jezdnie, brak chodników, ohyda jednym słowem. Przebieg ulic nielogiczny i przypadkowy (pozostałość po niedawnych wiejskich czasach), ani jednej typowo miejskiej ulicy z zabudową pierzejową, ani jednego miejskiego placu. No szajs po prostu. I tak sobie jadę wśród tego dziadostwa, aż dojeżdżam do aresztu śledczego (jak coś przeskrobiecie w Wawie, to jest duża szansa, że traficie właśnie tam) otoczonego bloczkami. Sytuację ratuje nieco sążnisty akcent kibicowski na cześć jedynie słusznej drużyny ;)
Białołęka na smutno © putin
Legia pany! © putin
Na tym kończę fotorelację i kończę wpis. Dzień rowerowo przeciętny - ani wzruszający ani tragiczny. Po prostu był. A tytułu wpisu nie będzie, bo nie umiem go wymyślić. Bywa :)
- DST 63.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 listopada 2017
Tour de Tłuszcz
Dzień był ogólnie brzydki. Zimno, trochę padało, nawet wychodzące raz na jakiś czas słońce nie rekompensowało całości. Cóż, nie ma się to mazać, listopad to nie maj. Sorry, taki mamy klimat.
Ruszam z Bielan na Legionowo. Tam nie wiem, co ze sobą zrobić, w końcu odbijam na południowy wschód na Marki. A dalej to już praktycznie cały czas na wschód: Kobyłka, Wołomin, wreszcie miasteczko o wdzięczniej nazwie Tłuszcz, idealne miejsca na wczasy odchudzające. Z Tłuszcza powrót do Wawy pociągiem.
A co do widoków... Ponieważ był Dzień Niepodległości, wrzucam widoki swojskie, takie nasze polskie, stworzone ręką człowieka. Może kiedyś wydam alternatywny przewodnik po Polsce? :)
Najpierw na rozgrzewkę bloczki na warszawskich Nowodworach:
Bloki na Nowodworach © putin
Tu już podwarszawskie miasteczko Marki i typowo polski obrazek, który mnie wzruszył - przaśny przystanek, napis o charakterze patriotycznym i sracz. Polska w pigułce.
Swojskość © putin
Wołomin też bardzo swojski:
Wołomin 1 © putin
Wołomin 2 © putin
Wołomin 3 © putin
A tu już moja "destynacja", jako to teraz mawiają...
Idealne miejsce na zwczasy odchodzające © putin
...i całkiem fajna ciuchcia do Ostrołęki na miejscowym dworcu:
Ciuchcia do Ostrołęki © putin
I może to nie jest piękne, może jest zgrzebne i siermiężne, ale jest nasze, polskie :) Tak, chyba kiedyś wydam ten przewodnik...
Ruszam z Bielan na Legionowo. Tam nie wiem, co ze sobą zrobić, w końcu odbijam na południowy wschód na Marki. A dalej to już praktycznie cały czas na wschód: Kobyłka, Wołomin, wreszcie miasteczko o wdzięczniej nazwie Tłuszcz, idealne miejsca na wczasy odchudzające. Z Tłuszcza powrót do Wawy pociągiem.
A co do widoków... Ponieważ był Dzień Niepodległości, wrzucam widoki swojskie, takie nasze polskie, stworzone ręką człowieka. Może kiedyś wydam alternatywny przewodnik po Polsce? :)
Najpierw na rozgrzewkę bloczki na warszawskich Nowodworach:
Bloki na Nowodworach © putin
Tu już podwarszawskie miasteczko Marki i typowo polski obrazek, który mnie wzruszył - przaśny przystanek, napis o charakterze patriotycznym i sracz. Polska w pigułce.
Swojskość © putin
Wołomin też bardzo swojski:
Wołomin 1 © putin
Wołomin 2 © putin
Wołomin 3 © putin
A tu już moja "destynacja", jako to teraz mawiają...
Idealne miejsce na zwczasy odchodzające © putin
...i całkiem fajna ciuchcia do Ostrołęki na miejscowym dworcu:
Ciuchcia do Ostrołęki © putin
I może to nie jest piękne, może jest zgrzebne i siermiężne, ale jest nasze, polskie :) Tak, chyba kiedyś wydam ten przewodnik...
- DST 85.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 listopada 2017
Dzień leszcza, a tu miesięcznica
Dzisiaj to normalnie jeździłem jak jakiś leszcz barowy - ale i pogoda barowa, to wolno mi ;) Nie będzie nawet zdjęcia, bo znudziło mi się fotocenie z cyklu "jesienny smuteczeg", taka prawda. Miałem dokręcić wieczorem do 50 km, to spadł sobie radośnie deszcz i zostało 33. Czyli jazda na tróję.
A myślałem, że uczczę Miesięcznicę Smoleńską jakimś sensownym kilometrażem :P Cóż, nie wyszło...
A myślałem, że uczczę Miesięcznicę Smoleńską jakimś sensownym kilometrażem :P Cóż, nie wyszło...
- DST 33.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 listopada 2017
Dzień jak pasztet kaliski
Ten dzień po prostu był, zaistniał, minął. W aspekcie rowerowym nie odznaczył się dosłownie niczym. Coś tam ujechałem, ale już mi się nawet do pięćdziesiątki nie chciało dokręcać, olałem temat. Ale smutny listopad ma swoje zalety - ćwiczy charakter. W maju to każdy głupi potrafi jeździć ;)
Dla ubogacenia wpisu dwie fotki z Tarchomina, czyli kontynuacja cyklu "jesienny smuteczeg":
Tarchomin 1 © putin
Tarchomin 2 © putin
Ogólnie dzionek fascynujący jak pasztet kaliski, jak mielonka z puszki, jak sparciały worek pełen nadgniłych kartofli.
Smacznego! :P
Dla ubogacenia wpisu dwie fotki z Tarchomina, czyli kontynuacja cyklu "jesienny smuteczeg":
Tarchomin 1 © putin
Tarchomin 2 © putin
Ogólnie dzionek fascynujący jak pasztet kaliski, jak mielonka z puszki, jak sparciały worek pełen nadgniłych kartofli.
Smacznego! :P
- DST 48.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 listopada 2017
Folię to ty szanuj!
Dzisiaj było z małymi przygodami. Jadę ja sobie dziarsko ulicą Grójecką, kiedy na moim przednim błotniku osiadła fruwająca na wietrze foliowa torebka. No wiecie, taka, co to się w niej pomidory w Biedrze (wersja dla Morsa: w PoloMarkecie) waży. A ja zamiast zatrzymać się i ją zdjąć, to ją odkopałem nogą. A ta wredna przyczepiła się z tyłu roweru i wkręciła się w te małe kółeczka od przerzutki. Musiałem się zatrzymać, bo po prostu nie mogłem dalej pedałować i z dziesięć minut mi to zajęło, zanim ją całkowicie wyskubałem i łańcuch znów chodził swobodnie. A jak sobie przy tym ręce smarem ujebałem, to lepiej nie mówić. Dlatego teraz już wiem, że te foliowe reklamóweczki nie mogą być tak po chamsku odkopywane per noga, trzeba je szanować. "Folię to ty szanuj!" - oto moje nowe motto.
No a teraz fotka z Mokotowa, ulica Wołoska, dawniej Komarowa. Patronem był niejaki Władimir Komarow, ruski kosmonauta, a ludzie i tak podobno myśleli, że to od komarów. A fotka jak to fotka, typowy jesienny smuteczeg:
Mokotowski smuteczeg © putin
Patrzę na to zdjęcie i chyba przestanę hostować foty na photo.bikestats.eu, bo jest tam jakiś zasrany algorytm, który automatycznie rozjaśnia zdjęcia i ja wgrywam zdjęcie ładnie obrobione i dopieszczone, a otrzymuję jakiś szajs z przepalonym niebem. W oryginale niebo było brzydkie i szare, bo i dzień był taki, ale nie było do kurwy nędzy białe i wypalone! No to musiałem z siebie wyrzucić :)
A tu druga fotka:
Idzie zima, rady na to ni ma © putin
Cóż, zimno było, znów trzeba było założyć czapkę. Nie cierpię nosić czapek, bo w każdej wyglądam debilnie, jak jakiś koszałek-opałek, ale jak mus to mus - raz nie założyłem, jak piździło w październiku, to potem mnie lewe ucho bolało. Zdrowie jednak ważniejsze, niż wygląd.
I tyle na dziś. Dystans ukręcony uczciwy. Tylko ta folia...
No a teraz fotka z Mokotowa, ulica Wołoska, dawniej Komarowa. Patronem był niejaki Władimir Komarow, ruski kosmonauta, a ludzie i tak podobno myśleli, że to od komarów. A fotka jak to fotka, typowy jesienny smuteczeg:
Mokotowski smuteczeg © putin
Patrzę na to zdjęcie i chyba przestanę hostować foty na photo.bikestats.eu, bo jest tam jakiś zasrany algorytm, który automatycznie rozjaśnia zdjęcia i ja wgrywam zdjęcie ładnie obrobione i dopieszczone, a otrzymuję jakiś szajs z przepalonym niebem. W oryginale niebo było brzydkie i szare, bo i dzień był taki, ale nie było do kurwy nędzy białe i wypalone! No to musiałem z siebie wyrzucić :)
A tu druga fotka:
Idzie zima, rady na to ni ma © putin
Cóż, zimno było, znów trzeba było założyć czapkę. Nie cierpię nosić czapek, bo w każdej wyglądam debilnie, jak jakiś koszałek-opałek, ale jak mus to mus - raz nie założyłem, jak piździło w październiku, to potem mnie lewe ucho bolało. Zdrowie jednak ważniejsze, niż wygląd.
I tyle na dziś. Dystans ukręcony uczciwy. Tylko ta folia...
- DST 58.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 listopada 2017
Siłą woli
30 km przejechane w ciągu dnia. Dodatkowe 20 dokręcone siłą woli - z entuzjazmem aktora porno, któremu na potrzeby filmu kazali odbyć stosunek z nieaktrakcyjną niewiastą. Ale dokręcone, do statystyk można dopisać. Czasami warto ćwiczyć siłę woli.
A dzień taki:
Bielańska DDR-ka © putin
Depresyjne bloczki © putin
To moja dzielica Bielany, taka piękna.
Ogólnie chodzę dzisiaj przygaszony i na wkurwie. Nie, nic się złego nie stało, po prostu "biomet niekorzystny", jak to fachowo mówią.
A zatem czas skończyć wpis i otworzyć browara :) Zdrówko!
A dzień taki:
Bielańska DDR-ka © putin
Depresyjne bloczki © putin
To moja dzielica Bielany, taka piękna.
Ogólnie chodzę dzisiaj przygaszony i na wkurwie. Nie, nic się złego nie stało, po prostu "biomet niekorzystny", jak to fachowo mówią.
A zatem czas skończyć wpis i otworzyć browara :) Zdrówko!
- DST 50.00km
- Sprzęt Krosidło
- Aktywność Jazda na rowerze