Informacje

  • Wszystkie kilometry: 7424.00 km
  • Km w terenie: mało
  • Czas na rowerze: zbyt długi
  • Prędkość średnia: żenująca
  • Przebite dętki: 8
  • Wypity alkohol: za dużo
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy putin.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Poniedziałek, 6 listopada 2017

Jes lystopad, ni mo lypy

Bądźmy szczerzy, żem się nie wbił w lystopad jak pitbull w kurnik, ale lypy tyż ni mo, jakeś tam kilometry robię. Dzisiej żem 59 ukręcił ji to jes całkem spoko wynik, bynajmnij dla mni.

Się nic dzisiej ciekawego nie zadziało, ot se bez Wawę jeździłem, to się rozpisywać nie będę, bo po co, wrzucę se za to fotkę z ulycy Kasprowicza na Bilanach:

Wawa, ulyca Kasprowicza
Wawa, ulyca Kasprowicza © putin

Pod tym zilonym pasem jadzie se metro, jakby to kogóś jinteresowało.

No ji w sumie to tyle, na dzisiej wystarczy :)
  • DST 59.00km
  • Sprzęt Krosidło
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 listopada 2017

Niedzielna stówcyna

Dzisiaj nie mam nic ciekawego do napisania, więc w ramach zapełniania wpisu treścią zarzucę was zdjęciami. Mógłbym co prawda wykreować wpis w rodzaju "Trasa: Warszawa - Jabłonna - Legionowo - bla bla bla, jazda w tlenie", ale nie oszukujmy się, że kogoś takie wpisy obchodzą, więc sobie darujmy :P A na nic lepszego mnie obecnie nie stać, albowiem boli mnie łeb ;)

A więc najpierw fotki z Warszawy, gdzie robię całkiem solidną rundkę.

1. Bielany, osiedle Wrzeciono
2. Most Północny i ładna DDR-ka
3. Nowodwory - blokowisko na peryferiach

Wrzeciono, bloczki
Wrzeciono, bloczki © putin

Most Północny
Most Północny © putin

Nowodwory - blokowisko na peryferiach
Nowodwory - blokowisko na peryferiach © putin

Teraz czas na Legionowo - jedną z podwarszawskich sypialni:

1. Kwiat polskiej myśli architektonicznej
2. Lokalne mądrości życiowe
3. Bloki, bo jakże mogloby ich zabraknąć?

Legionowo, gargamel
Legionowo, gargamel © putin

Legionowo, mądrości życiowe
Legionowo, mądrości życiowe © putin

Legionowo, bloczki
Legionowo, bloczki © putin

Za Legionowem trulam się w stronę Zalewu Zegrzyńskiego. A jak jest Zalew Zegrzyński, to jest i Zegrze. Co my tu mamy?

1. Zabudowa typowo polska plus akcent kibicowski
2. Jest i zalew :)

Zegrze
Zegrze © putin

Zalew de Zegrze
Zalew de Zegrze © putin

Za Zegrzew melduję się w Serocku, gdzie jako miłośnik zdrowej diety robię postój na tradycyjną pizzę i browara. Potem odbijam na Nasielsk, focąc po drodze mazowiecki landszafcik i jakąś dróżkę (oczywiście z niej nie korzystam, asfalt to asfalt!):

Droga pod Nasielskiem
Droga pod Nasielskiem © putin

Dalej przetaczam się przez Nasielsk i kończę na stacji kolejowej Świercze (puryści kolejowi oczywiście poprawią, że to nie stacja, tylko przystanek kolejowy). Jest już ciemno, temperatura mocno się obniża, wymarzam na peronie. Jednak trzeba brać to pod uwagę i wozić więcej ciuchów ze sobą...

Na liczniku mam 91 km przebiegu, po powrocie pociągiem do Wawy dokręcam do stówcyny.

I tyle na dzisiaj, sam nie wiem po co tyle fotek narobiłem, ale skoro już narobiłem, to wrzucam, a co :)

  • DST 101.00km
  • Sprzęt Krosidło
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 listopada 2017

Ziemia radomska esencją polskości

W sobotę pogoda dopisała, czas na jeżdzenie był, cel był jeden - zaliczyć 5 brakujących gmin na południe od Radomia i zrobić stówcynę. Cel oczywiście zrealizowany :)

Muszę wam powiedzieć, że ziemia radomska i sąsiadująca z nią ziemia kielecka to esencja polskości w najczystszym wydaniu. Serce Polski bije nie w szklanych wieżowcach i korporacjach Warszawy, nie w dusznym i zapatrzonym siebie Krakowie, a już na pewno nie w Gdańsku i Szczecinie, gdzie ludność wskutek różnych zawirowań dziejów i obcych wpływów kulturowych (oczywiście szkodliwych!) jest nie tyle polska sercem i duszą, co polskojęzyczna :P Otóż serce Polski bije na ziemi radomskiej i kieleckiej (jeszcze Lubelszczyznę i Podkarpacie dołączyć do tej listy) i nawet ciężko opisać słowami, dlaczego tak jest - to trzeba poczuć. Jak pojeździcie rowerem przez te tereny, to gwatantuję wam, że poczujecie ten polski autentyzm :)

Telepię się pociągiem z Warszawy aż pod prawie Skarżysko, wysiadam na wiejskiej stacyjce o wdzięcznej nazwie Jastrząb, ruszam. Sama podróż pociągiem trwa długo, bo między Warszawą a Radomiem tory zdezelowane - to też esencja polskości, bo jak wiadomo polskość ma różne oblicza, a Ktoś Bardzo Ważny stwierdził, że przyszłością Radomia nie jest kolej, lecz podróże lotnicze. Ale o tym będzie później. 

A jak ruszam, to są i polskie wioski:

Ziemia Radomska 1
Ziemia Radomska 1 © putin

Ziemia Radomska 2
Ziemia Radomska 2 © putin

Typowe "ulicówki", uwielbiam je, serio. Tu czuję się po prostu dobrze, podczas gdy wśród poniemieckich skorup gdzieś na zachodzie czuję się nieco gorzej.

Są jeszcze wiatraki. Wyglądają nawet ładnie, ale jakoś nie fascynuje mnie ta forma produkcji energii, czekam na pierwszą w Polsce elektornię jądrową, która powinna była powstać już dawno. Każde szanujące się państwo ma elektrownię jądrową i Polska też powinna.

Wiatraki 1
Wiatraki 1 © putin

Wiatraki 2
Wiatraki 2 © putin

W końcu jest miasteczo Iłża. Dla przyzwoitości focę rynek wraz z wieżą zamkową, a dwa pozostałe zdjęcia to też esencja polskości, architektoniczna i estetyczna. Bo polskość nie jest grzeczna i uładzona, polskość kocha kolory i ma fantazję :)

Iłża, rynek
Iłża, rynek © putin

Iłża, interesująca architektura
Iłża, interesująca architektura © putin

Iłża, żar tropików
Iłża, żar tropików © putin

I możecie się śmiać, że brzydkie, że przaśne, ale jest to w jakimś sensie nasze, autentyczne. W ugrzecznionych miasteczkach w Europie Zach. brakuje mi takich klimatów. Spokojnie, one dotrą i tam, tylko szyldy będą po arabaku :P

A ja z Iłży ruszam na Radom, fotografując po drodze przystanek skąpany w promieniach zachodzącego słońca i okraszony kibicowskimi inskrypcjami (które niektórzy nazywają bohomazami, odmawiając im szlachetnego miana inskrypcji, zupełnie niesłusznie):

Jestem sobie małym żółtym przystankiem
Jestem sobie małym żółtym przystankiem © putin

W końcu dotaczam się na obrzeża Radomia, a tam efekt marzeń i ambicji lokalnych kacyków, słynne radomskie lotnisko. Puste i zamknięte na głucho, bo nikt już stamtąd nie lata. Ambicje lokalnych notabli to też esencja polskości, kiedyś doprowadziły nawet do rozbiorów. Dlatego ja nie cenię sobie demokracji, jestem zwolennikiem autorytaryzmu, lokalnych kacyków trzeba okiełznać i trzymać w ryzach, bo nadmiar tzw. samorządowości prowadzi do tego, co widać na obrazku:

Jestem sobie małym smutym lotniskiem
Jestem sobie małym smutym lotniskiem © putin

Ja jednak widzę w tym miejscu potencjał i czuję, że radomskie lotnisko ma przed sobą świetlaną przyszłość. Powoli, niepostrzeżenie, ewolucyjnie będzie się ono rozrastać (w odróżnieniu od nowego lotniska w Berlinie, którego Niemcy nie są w stanie oddać do użytkui które zarośnie krzakami), aż stanie się potężnym międzykontynentalnym hubem transportowym, a potem terminalem międzygalaktycznym. W międzyczasie Radomskie Zakłady Zbrojeniowe im. Lorda Vadera (żołnierza wyklętego przez galaktyczny salon) staną się zapleczem produkcyjnym dla budowy Gwiazdy Śmierci, za pomocą której Galaktyczny Imperator Nadprezes Jarosław Kaczyński zniszczy wrógów naszej Ojczyzny. Nawet Ryży z Kaszub wobec potęgi Gwiazdy Śmierci wyjdzie ze swojej brukselskiej kryjówki, ukorzy się przed Galaktycznym Imperatorem Nadprezesem Jarosławem Kaczyńskim i złoży mu hołd. Tak będzie, zobaczycie.

Tak więc odwiedziłem miejsce z potencjałem na przyszłość :P

A ja sobie jadę dalej, zwiedzając różne podradomskie wioski (już w ciemnościach) i w końcu wsiadam do pociągu na stacji Dobieszyn. 

Nie, w tym miejscu nie będzie dramatycznych opisów podróży pociągiem, albowiem nic ciekawego się nie stało. A zatem kończę ten dlugaśny wpis.

Dzień spoko, zdecydowanie na plus. Chwała prawdziwej polskości! 
  • DST 116.00km
  • Sprzęt Krosidło
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 listopada 2017

Icchok Lejb Perec fajną ma ulicę

Niejaki Icchok Lejb Perec nie dość, że zajebiście się nazywał, to jeszcze ma świetną ulicę:

Ulica Icchoka Lejba Pereca
Ulica Icchoka Lejba Pereca © putin

Tu jest wszystko. Jest blok mieszkalny? No jest. Jest stara kamienica? Jest. Są nowoczesne budynki gdzieś tam na końcu? Są. I nawet rozpierdziel jest (tzn. plac budowy). W zasadzie brakuje mi tylko domu jednorodzinnego tzw. gargamela i oczojebnych reklam.

Czemu ten opis? No bądźmy szczerzy, mam z dzisiaj tylko to zdjęcie, to muszę wygenerować tzw. kontent :P

A tak w ogóle to fajny dzień dzisiaj do rowerowania. Nie padało, a to, co napadało wcześniej, w końcu wyschło (na zdjęciu ulica jeszcze mokra, ale potem wyszło nawet trochę słońca i miasto zaczęło schnąć). W dodatku dosyć ciepło, praktycznie zero wiatru... Nic tylko jeździć. A że mi się jedno spotkanie przesunęło z dzisiaj na niedzielę, to sobie pokręciłem uczciwie, robiąc wieczorem solidną dokładkę.

A na koniec jakiś tuptuś z psem pluł się, czy mnie "pasy nie obowiązują". Kochany tuptusiu, mnie ludzkie prawa nie dotyczą, mnie obowiązuje jedynie szariat :P No chyba, że chcę sobie łyknąć, wtedy nie obowiązuje.

Albowiem do praw i obowiązków należy podchodzić elastycznie :)

I tu napisałbym jakieś mądre zakończenie, ale z braku weny nie napiszę. 3mka zatem i do następnego!
  • DST 71.00km
  • Sprzęt Krosidło
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 listopada 2017

Do prawdziwego piękna trzeba dojrzeć

Jako ilustrację dzisiejszego dnia wrzucam zdjęcie z mojej dzielnicy Bielany:

Na Bielanach pięknie
Na Bielanach pięknie © putin

Widać tu piękno, a jest to piękno nienachalne, nieoczywiste, nie narzucające się, takie dla koneserów. Bo do prawdziwego piękna trzeba dojrzeć, wykształcić w sobie pewną wrażliwość wizualną. Jeśli ktoś jej w sobie nie wykształcił, to nie nadaje się do życia w Warszawie, zawsze będzie narzekał :P

Dzień w sumie bez historii. W zasadzie miał być spisany na straty, ale jakimś cudem przestało padać i parę godzin nie padało, więc udało się coś tam ukręcić. Co nie zmienia faktu, że jazda non stop w wilgotnym środowisku jest wkurwiająca. Ale nie ma, że boli, to właśnie taka pogoda odsiewa rowersów od ciotersów ;)

A wy jak tam, dojrzeliście do prawdziwego piękna?
  • DST 47.00km
  • Sprzęt Krosidło
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 listopada 2017

Słabissimo

Słabe wejście w listopadad, niecałe 3 godziny czasu na jeżdżenie (wiadomo, czasem trzeba być grobersem, a nie rowersem), co dało 43 km i ani jednego zdjęcia, bo było ciemno.

Miało być 40 km dla przyzwoitości, ale że w poprzednie 2 dni przejechałem 43, to teraz postanowiłem to powielić. Jak się uda, to dzisia też zrobię 43. A na razie leje, więc może być z tym słabo.

Trudno, kiedyś się nadrobi :)
  • DST 43.00km
  • Sprzęt Krosidło
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 31 października 2017

Rowerowy drogowskaz okulistyczny

Dobre rzeczy lubię powielać, więc skoro wczoraj przejechałem 43 km, to dzisiaj również 43. 

Na początek taka tam fotka z Marszałkowskiej, bo słońce u nas było, to się pochwalę.

Warszawski socreal
Warszawski socreal © putin

A teraz drogowskaz rowerowy znad Wisły:

Tablica okulistyczna
Tablica okulistyczna © putin

Drogowskaz jest innowacyjny, gdyż dzięki odpowiednio dobranej wielkości liter pełni podwójną funkcję - może służyć zarówno jako wskazówka dla rowerzystów jak i jako tablica okulistyczna do badania wzroku. Dla pomysłodawcy ogromny szacun i cieszę się, że moje miasto stało się liderem innowacyjności.

I tym optymistycznym akcetem kończę dzisiejszą notkę :)
  • DST 43.00km
  • Sprzęt Krosidło
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 30 października 2017

Nowe serduszko

Po prawie 4000 km, z czego znaczna część wśród błotnistych wód, to mu się w końcu należało. Mój rower otrzymał nowe serduszko. A konkretnie nowy łańcuch, kasetę i przy okazji klocki hamulcowe, bo te dotychczasowe już bardziej udawały, że hamują.

Teraz już zajeżdżę nowy napęd do oporu, bo za kolejne kilka tys. km (a idzie zima) pewnie i korba będzie do wymiany, więc trzeba ten moment odwlec maksymalnie :) Takie życie.

Dzisiaj znowu "oszukane" kilometry, tym razem 28 km na Kabaty z wiatrem i powrót metrem :) Reszta dokręcona już normalnie, raz z z wiatrem, raz bez.

Jedna fotka z dzisiaj, z Ursynowa:

Ursynowski DDR
Ursynowski DDR © putin

Tak, nawet słońce potrafiło wyjść. Normalnie cud.

A wiatr jak napierdalał, tak napierdala nadal. I tym akcentem kończę, bo żadna siłą nie wyciągnie mnie już dziś na rower...

  • DST 43.00km
Niedziela, 29 października 2017

Jakaś masakra dzisiaj

Jakaś masakra normalnie, pogodowa znaczy się. Pierwsza część dnia to non stop deszcz, więc czas dla rowerowania stracony, w taką pogodę to tylko słynny Robert z Elbląga jest w stanie jeździć :) Potem przestało padać, puściłem się z wiatrem z Bielan aż na Kabaty (nieco naokoło, zahaczając o Bemowo i Wolę), a wróciłem mało ambitnie, bo metrem ;) Pod wieczór jeszcze wypad na zakupy i tak dobiłem do 40 km.

Stało się za to coś, co bardzo długo odwlekałem, ale w końcu musiałem: na mojej łepetynie pierwszy raz od długiego czasu zagościła czapka.

Ogólnie urywało łeb i wszędzie dookoła bryzgała woda. Ej, w takim tempie to szybko ten biedny rower zakatuję...

Fotki z dzisiaj:

1. Rondo Daszyńskiego, widoczek w stronę centrum
2. Smutny DDR na Ursynowie
3. Ursynowski bloczek

Tu się zaczyna centrum Warszawy
Tu się zaczyna centrum Warszawy © putin

Ursynów, DDR
Ursynów, DDR © putin

Ursynów, bloczek
Ursynów, bloczek © putin

Za dużo nie wykręciłem, ale grunt, że w ogóle pojeździłem. W końcu to Bajkstats, więc trzeba jeździć, nie ma lipy, nie ma opierdalania się! :)

A jutro ma piździć jeszcze mocniej, ale chociaż nie padać. Coś za coś...
  • DST 40.00km
  • Sprzęt Krosidło
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 października 2017

Czarnuchy grają z żydami, a ja łapię gumę

Dzisiaj w zasadzie wszystkie kilometry zrobiłem przy siąpiącym deszczu. Nie lejącym, nie napierdalającym jak ruska artyleria w niemieckie bunkry, lecz właśnie siąpiącym.

Początek dnia to przejażdżka po mojej dzielnicy, co postanowiłem uwiecznić na zdjęciach:

Osiedle Chomiczówka
Osiedle Chomiczówka © putin

Osiedle Wrzeciono
Osiedle Wrzeciono © putin

Nie musicie mówić, że się podoba, bo i tak wiem :)

Na drugim zdjęciu osiedle Wrzeciono, o którym do dziś krążą różne mroczne legendy - że jest tam niebezpiecznie, że można dostać w michę lub stracić portfel i takie tam. Cóż, niebezpiecznie to tam było, ale 20 lat temu, później alkohol i narkotyki zrobiły swoje i miejscowa bandyterka straciła siłę rażenia. Obecnie jest tam zupełnie OK - mieszkam tuż obok, to wiem.

A wracając do rowerowania... Ruszyłem ponownie w drogię i cóż, oto dwie fotki oddające klimat dzisiejszego dnia - ulica Popiełuszki (dawniej i do dziś w naszych sercach Stołeczna) i Aleja JP2 (dawniej Marchlewskiego):

Stołeczna (Popiełuszki)
Stołeczna (Popiełuszki) © putin

Aleja JP2
Aleja JP2 © putin

Rozpisywanie się na temat pogody mogę zatem sobie odpuścić, albowiem zdjęcia mówią wszystko (powyższe napisałem tylko dlatego, że bardzo lubię słowo "albowiem" i staram się go jak najczęściej używać, kreując ku temu różne okazje).

Ładne bloki, co nie?

A później puściłem się na prawy brzeg Wisły. Jeśli ktoś lubi brzydkie miejsca i wałęsających się po ulicach pijaków i inne ofiary socjalne, to polecam wypad na daleki Grochów, konkretnie tereny między Grochowską i Łukowską. Sorry, taki mamy klimat :P

Grochów
Grochów © putin

Dojeżdżam na Gocławek i jechałbym sobie dalej, ale złapałem gumę w przednim kole. Szybka ewakuacja pociągiem na Powiśle, serwis i znów można jeździć. Ale dalej było już bez historii, jedynie zmokłem, bo się mocniej rozpadało, podjechałem też z ciekawości pod stadion przy ulicy Konfidenckiej (czy tam Konwiktorskiej), gdzie czarnuchy (tj. Polonia) grały z żydami (tj. z Widzewem). Daleki jestem od kibicowania jednym i drugim, więc tyko sobie zerknąłem na zmokniętych odmieńców wchodzących na kurnik (słowo "stadion" byłoby zbyt daleko idące) i tłumy policji i pojechałem sobie dalej.

Wieczorem coś tam dokręcam, wpadając z wizytą do starszych. Kilometraż jak na pogodę wyszedł OK.
  • DST 65.00km
  • Sprzęt Krosidło
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl